- Malik!? Co ty do świętej niepodległej czynisz? Życie ci niemiłe?
- Przez pewien czas było mi niemiłe, bo wolałaś spać, zamiast porozmawiać ze swoim idolem. Co jest z tobą nie tak?
- Przepraszam cię bardzo divo, sugerujesz, że coś ze mną nie halo? Dobra, żegnaj gwiazdorze, proponuję wybrać się na kurs „Jak nie urazić nowo poznanej dziewczyny”...
Wyskoczyłam z samochodu, niczym dzika kuna i szłam główną ulicą. Po chwili zorientowałam się, że nie mam na sobie nic, oprócz męskich kąpielówek i zapiętej bejsbolówki. Nie powiem, niecodzienny widok. Czternastolatka maszerująca w męskiej dolnej części garderoby i bejsbolówce Zayna Malika... I to w środku lutego.
Szczerze? Nie miałam zielonego pojęcia gdzie jestem i gdzie powinnam iść, dlatego niechętnie wróciłam się do samochodu. Kiedy zbliżyłam się do wozu, dogłębnie okazujący radość Malik rzucił tylko... - Widzę, że jednak poszłaś po rozum do głowy.
… I spojrzał na mnie jak zwyczajny lowelas.
Chwyciłam mój płaszcz i zrzucając z siebie bejsbolówkę, którą szybko na niego zamieniłam, z powrotem trzasnęłam drzwiami i powiedziałam tylko oschłe: - Cześć.
Gdy odchodziłam, widziałam że nie był zadowolony. Nawet zrobiło mi się go żal, bo w końcu to człowiek jak każdy inny, ale wydaje mi się, że za dużo sobie wyobrażałam. Dobra, dobra, spędziłam noc z Zaynem Malikiem i uciekłam od niego jak ostatnia kretynka. Wiem jak to wygląda, ale po prostu nie chciałam mu się narzucać, bo od początku byłam pewna, że „przygarnął mnie” tylko i wyłącznie z litości i dobrego serca. Chociaż z drugiej strony, człowiek o dobrym sercu zrobiłby coś takiego? Potraktował jak zabawkę i zostawił? Wróć, właściwie to ja zostawiłam jego, z przyczyn wiadomych, ale myślę że wszyscy wiedzą o co mi chodzi. Myślałam nad tym jeszcze parę minut, aż zdecydowałam się wrócić do samochodu i poprosić go o szczerość, prosto z mostu. Gdy doszłam do samochodu, zobaczyłam jego. Siedział na przednim siedzeniu z głową na kierownicy. Na początku trochę się przestraszyłam, czy aż tak źle wyglądałam że aż biedny zemdlał? Oczy mu wypaliło? Cichutko zakradłam się do auta i wskoczyłam na miejsce pasażera. Gdy ten mnie usłyszał (dodam, że ciężko nie usłyszeć takiego słonia), odruchowo podniósł głowę ocierając łzy. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego, nie wiem dlaczego płakał i zrobiło mi się naprawdę przykro i łzy napłynęły do moich oczu, jednak postanowiłam być twarda i rzuciłam: - Nadal czekam na odpowiedź.
- Na jaką odpowiedź?
- Dobrze wiesz o czym mówię. Nie pamiętasz o co cię wczoraj pytałam? Otóż pytałam, czy zrobiłeś to z litości i naprawdę pragnę to wiedzieć. Nie zrozum mnie źle, ale powinieneś uświadomić sobie kilka spraw. Po pierwsze jak już mówiłam, mam tylko czternaście lat. Po drugie znasz mnie kilka godzin. Po trzecie dobrze wiesz, że nic z tego nie będzie, bo ja mieszkam daleko stąd, a ty chciałeś się po prostu zabawić, prawda? Zaraz, zaraz. Zapomniałam o jednym szczególe. Z czego miałoby coś wyjść, skoro nawet nic się nie...
I wtedy przerwał moje wywody pocałunkiem. Znowu, po prostu bezczelnie mnie pocałował, bez żadnych skrupułów, jeśli można to tak nazwać. Po chwili dodał: - Myślisz, że gdybyś była mi obojętna, to wziąłbym cię pod swoje ramiona Gdyby tak było, to prawdopodobnie błąkałabyś się teraz sama po Londynie szukając drogi do domu. I nie, to nie litość, bo nie całowałbym dwukrotnie byle kogo. To ci wystarczy, czy mam mówić dalej? Ale jeśli ty mnie nie chcesz, to rozumiem, ja również nie chcę ci się narzucać.
- Ja cię nie chcę?! Myślisz, że o kim śniłam po nocach w ciągu ostatniego roku? Myślisz, że o kim myślałam na lekcjach fizyki?
- Your argument is invalid – dodał i zaczęliśmy śmiać się w niebogłosy.Właściwie sama nie wiem, co nas tak rozśmieszyło. Może cieszyliśmy się z tego, że to nie platoniczna miłość?
Następnego dnia zostaliśmy oficjalnie parą, o czym oczywiście jako pierwsi dowiedzieli się pozostali chłopcy. Od początku wiedziałam, że ten związek nie ma przyszłości, ta różnica wiekowa... A mało tego? Mało tego mieszkałam kilka tysięcy kilometrów od niego, a przyjechałam tu tylko na wakacje, chociaż on do tej pory o tym nie wiedział. Przez te kilka tygodni żyło nam się naprawdę dobrze. Chyba nigdy wcześniej nie czułam, że ktoś mnie kocha. Może to dlatego, że moi rodzice byli pochłonięci pracą? Ciągle wyjeżdżali, a gdy już byli w domu, nie myśleli o niczym innym.
Był już sierpień, przecież ja za dwa tygodnie wracam do Polski, wracam do szarej rzeczywistości, w której nie ma Zayna Malika, ani naszej miłości. Przecież kiedyś musiałam wziąć się w garść i powiedzieć mu prawdę. Nie było to dla mnie łatwe, ale gdy siedzieliśmy w sali kinowej, a on łagodnie mnie obejmował, poprosiłam go abyśmy wyszli. Nie wiedział co zrobić, widziałam to w jego oczach. Czuł, że coś jest nie tak, w końcu kto w środku filmu nagle wychodzi z sali? Domyślał się, że nie chodziło tu o zwykłą wizytę w toalecie. - Zayn... - Wydukałam.
- Tak? O co chodzi? Co się stało?
Oczy zaczęły napływać mi łzami, wiedziałam, że powiem mu teraz, albo nigdy. W końcu wyszeptałam: - Bo ty... Ty nie znasz całej prawdy...
- Co masz na myśli? Masz chłopaka? Męża?!
- Nie, nie, absolutnie nie o to chodzi. Przecież wiesz, że nigdy wcześniej nie czułam, że ktoś mnie kocha... Chodzi o coś zupełnie innego...
- A więc o co?!
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o moich rodzicach? O tym jacy są zapracowani i o tym, że nie mają dla mnie czasu?
- Tak, doskonale to pamiętam... I co w związku z tym?
- Bo ja... Po prostu, muszę odejść...
Wtedy wybiegłam z budynku, nie zważając na ludzi, którzy patrzyli na mnie, jak na kogoś, kto niemal przed chwilą uciekł z zakładu psychiatrycznego.
Po kilku minutach, cała poobijana wbiegłam do mieszkania i pakując swoje rzeczy, cicho szlochałam. Było mi przykro, to bolało. Nie powiedziałam mu prawdy, stchórzyłam. Co on o mnie pomyśli? Mam tak po prostu wyjechać bez słowa wyjaśnienia? Niestety miałam swoją szansę, której nie wykorzystałam. Musiałam za to zapłacić. Postanowiłam napisać list, list w którym wszystko wyjaśniłam, wyjaśniłam mu sytuację z rodzicami i to, że po prostu musiałam zniknąć. Zresztą, od początku wiedziałam, że to nie ma sensu, że będę musiała kiedyś wrócić do rzeczywistości. Właściwie to co ja sobie wyobrażałam? Że ot tak polecę sobie do Londynu i hajtnę się z Zaynem Malikiem? No właśnie. Jak ktoś mądry kiedyś powiedział- to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Znalazł go, właściwie to nie naszukał się zbytnio, bo zostawiłam go na wycieraczce, ciężko było nie zauważyć...
Starałam się po prostu zapomnieć. Zapomnieć o tym wszystkim i żyć jak dawniej. Jak Bóg przykazał. Niestety, on nie dawał mi żyć. Ciągle myślałam o tym, co się wydarzyło, myślałam o tym, co ja najlepszego zrobiłam? Jak mogłam tak po prostu odejść, kiedy on najwyraźniej coś do mnie czuł? Ot tak, bez słowa. Jak mogłam zrobić takie świństwo? Straciłam jakąkolwiek nadzieję, że znowu go spotkam, a nawet jeśli, to że będzie mnie pamiętał. Pewnie po prostu się nade mną zlitował, a to co powiedział... Powiedział to tylko dlatego, że nie chciał stracić fanki. To działa jak łańcuszek, tracisz jednego, a potem kolejnych. Wszystko zaczęło się układać, uczyłam się dalej, próbowałam wrócić do normalnego życia, kiedy znów pojawił się on. Pewnego dnia siedziałam na ogródku, odrabiając chemię. Szczerze mówiąc, do teraz jestem totalną nogą z przedmiotów ścisłych. Siedziałam z ołówkiem w dłoni, kreśląc nic nie mówiące mi znaki w zeszycie. Wiał dość chłodny, ale jednocześnie bardzo przyjemny wiatr. Nagle poczułam, że coś jest nie tak, czułam że ktoś mnie obserwuje. Nie myliłam się. Po chwili podniosłam wzrok, spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jego. Trzymał w dłoni list, mój list. Domyślałam się, co chce mi powiedzieć, na samą myśl łzy napływały mi do oczu. Wiedziałam, że zaraz wykrzyczy mi to w twarz i powie, że mnie nienawidzi. Miałam ochotę uciec, lub rzucić się z pobliskiego mostu. Staliśmy tak nic nie mówiąc, tylko patrząc na siebie, on wyglądał jakby zobaczył ducha, jednak ja nie wyglądałam lepiej. Chyba zauważył, że stanie jak słupy soli nic nie da, dlatego zrobił pierwszy krok. Kiedy się odezwał, czułam cierpienie, ale jednocześnie wielką radość. Jak mnie odnalazł? - Dlaczego? Dlaczego to...
- Wiem, co chcesz powiedzieć. Wiem, że zrobiłam coś okropnego, zniknęłam bez słowa. Wiem też, że to co się wydarzyło, nie ma najmniejszego znaczenia, zrobiłeś to z litości, od początku o tym wiedziałam. Niech zgadnę, szukałeś mnie tylko po to, żebym nie puściła pary z ust? Nie martw się, nikt się o tym nie dowie... A teraz, możesz już wracać, nie chcę skrzywdzić cię kolejny raz...
- Dlaczego opowiadasz takie bzdury? Skąd przyszło ci do głowy, że zrobiłem cokolwiek z litości? Gdybym miał cię głęboko w dolnej części pleców, nie szukałbym cię przez cztery miesiące i nie przylatywał do Polski, narażając się na ataki fanek!
- Właściwie to...
- Właściwie to przestań opowiadać takie głupoty, nigdy w życiu nawet nie wpadło mi to do głowy. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomniałaś.
- Oszalałeś? Jak mogłabym o tobie zapomnieć? Nie było dnia, gdybym o tobie nie myślała, było mi ciężko, wiem że powinnam powiedzieć od razu całą prawdę, ale po prostu nie starczyło mi odwagi.
- Przestań już, zapomnijmy o tym. A teraz zamknij buzię, bo ci mucha wleci i po prostu mnie pocałuj, albo nie! Ja pocałuję ciebie...
I wtedy znowu to poczułam, to dziwne uczucie którego nie czułam nigdy wcześniej. Teraz byłam pewna, że nie byłam potraktowana jak sierotka Marysia. Wiedziałam, że teraz wszystko się ułoży...
Następnego roku, miałam iść do liceum. Najwspanialsze było to, że moi rodzice zaakceptowali Zayna, a tym bardziej to, że jest gwiazdą na skalę światową i pozwolili mi wyjechać...
Do tej pory żyjemy razem. Mimo tego, że ma kilka milionów żon, cały czas jesteśmy szczęśliwi i nie niepokoi mnie zupełnie nic. Mam nadzieję, że tak zostanie, a cała ta piękna historia będzie nauką na całe życie dla nas wszystkich...
~~o~~o~~o~~o
Przepraszam, wiem wiem. Druga część miała pojawić się w tamtą niedzielę, ale po prostu nie miałam nawet chwili, żeby to sklecić. Mam nadzieję, że nie jesteście źli. :)
Jeśli chodzi o I rozdział, to myślę że pojawi się już wkrótce, więc zaglądajcie. :)
Mój słodki, beztroski sen przerwał
alarm samochodowy jak się potem okazało. Otworzyłam oczy i
zobaczyłam zmieszanego Zayna, który bezczelnie mnie gilgotał, co
zaowocowało moim wierzganiem i późniejszym włączeniem alarmu.